„Przede wszystkim żyć! Jak najpiękniej i jak najpełniej” – tymi słowami założyciel i właściciel Teatru Komedii Impro w Łodzi przywitał gości zgromadzonych na spektaklu otwarcia nowej łódzkiej sceny. – Niech przez te najbliższe 1,5 godziny pochłonie nas soczyste życie. Poczujmy radość i lekkość istnienia – zachęcał podczas inauguracyjnego przemówienia Mirosław Kuliś.
W odremontowanych przestrzeniach na OFF Piotrkowska pierwszym spektaklem pokazanym publiczności w ramach Weekendu Otwarcia Teatru Komedii Impro był „Kryminał improwizowany”. Niemal 130 widzów obejrzało historię, którą sami stworzyli – najpierw nadając aktorom imiona i role, potem zaś decydując o ich losach w przedstawieniu.
Taka jest bowiem idea teatru improwizowanego – aktorzy tworzą spektakle powstające na bazie pomysłów i sugestii pochodzących od publiczności. Przed wejściem na scenę żaden aktor nie wie, co zdarzy się za chwilę: gdzie potoczy się akcja, jaką postać przyjdzie mu zagrać, wreszcie, jakie zadanie i z kim będzie musiał wykonać.
– To przedstawienia, które nie mają scenariusza – wyjaśnia aktorka Teatru Komedii Impro Anna Modrzejewska. – Widownia nas inspiruje, na bazie jej uwag budujemy potem różne historie.
Akcja piątkowego kryminału toczyła się – z woli widzów – w Sochaczewie, tuż przed lokalnym świętem grzyba. Sześcioro aktorów zagrało przedstawicieli lokalnej społeczności przygotowujących się do tego wyjątkowego dla nich dnia. Widzowie poznali łączące ich relacje, układy i tajemnice. A skoro to kryminał, to zdarzyć się musiało morderstwo. Kto i w jaki sposób zginął od początku wiedziała publiczność, ponieważ sama o tym decydowała, ale kto zabił… To trzeba wyjaśnić.
Na inauguracyjnym przedstawieniu nie zabrakło przede wszystkim przedstawicieli świata kultury, ale także biznesmenów, dziennikarzy, lekarzy, a nawet samorządowców i polityków. Goście przyjechali z różnych miast, bowiem w zespole Teatru Komedii Impro są aktorzy m.in. z Warszawy, Śląska i Trójmiasta.
Organizatorzy zadbali o odpowiednią oprawę wydarzenia, a tuż po spektaklu zaprosili na niewielki okolicznościowy bankiet. Widzowie, o tym co zobaczyli chwilę wcześniej wypowiadali się w samych superlatywach. Zwłaszcza ci, którzy na spektaklu improwizowanym byli po raz pierwszy, komplementowali aktorów doceniając ich kunszt i umiejętności.
Wiele dobrych słów padło też w kontekście lokalizacji i otwarcia teatru na OFF Piotrkowska. W zrewitalizowanych przestrzeniach dawnej przędzalni i tkalni Franciszka Ramischa przy ul. Piotrkowskiej 138/140, w których zadomowili się aktorzy, wcześniej była galeria. Dziś nadal można tu obcować ze sztuką.
– To nie jest kolejny teatr, jeden z wielu. Ten teatr ma myśl i cel: „Primum vivere”. Zapożyczyliśmy ten cytat z prozy Andrzeja Bobkowskiego „Szkice piórkiem”. „Primum vivere” w ujęciu Andrzeja Bobkowskiego znaczy „Przede wszystkim żyć! Jak najpiękniej i jak najpełniej”. Teatr Komedii Impro chce, aby państwo, przychodząc tutaj, poczuli smak życia; a wychodząc próbowali przekonać do tej myśli innych – wyjaśniał Mirosław Kuliś.
I choć Teatr Komedii Impro otworzył właśnie swoją siedzibę, to działająca pod kierunkiem Jacka Stefanika grupa improwizatorów teatralnych pracuje ze sobą od 8 lat. Przez ten czas zagrali niemal 1000 spektakli dla ponad 100 tys. widzów.
– Jesteśmy dumni i niezwykle szczęśliwi, że w końcu udało nam się znaleźć stałe miejsce – mówi Jacek Stefanik, dyrektor artystyczny teatru. – Daje to nam bardzo dużo możliwości artystycznych. Chciałbym tu robić rzetelną komedię, żeby ludzie przyszli, uśmiechnęli się albo uśmiali, i wyszli rozluźnieni, z uśmiechem na twarzy – dodaje.
Wprawdzie w repertuarze teatru znaleźć można tylko dwa przedstawienia dla dorosłych: „Kryminał improwizowany” i „IMPRO Atak!”, ale szef artystyczny grupy zapowiada, że to dopiero początek.
– Ze względów organizacyjnych publikujemy jedynie repertuar do końca października, ale już wkrótce będziemy raz w miesiącu dawać nowy tytuł – obiecuje Jacek Stefanik.
I już teraz zapowiada premierę „Wilkołaków” – spektaklu kostiumowego przygotowanego specjalnie na Halloween. Tym razem aktorzy nie pojawią się w zwyczajowych czarnych strojach. Jak sami mówią, chcą dać widzowi prawdziwy teatr z kostiumami i scenografią. Ale nadal improwizowany.
Aktorzy Teatru Komedii Impro od kilku lat występują także dla dzieci, dlatego też w repertuarze na październik trzy razy pojawia się improwizowana „Bajka na OFF-ie”. Podczas takiego przedstawienia to najmłodsi decydują o wszystkim, co zdarzy się na scenie: gdzie potoczy się akcja, w jakie postaci wcielą się aktorzy, jakie będą mieli kostiumy, wreszcie, do jak bardzo zaczarowanego świata zabiorą siebie i innych. Dzieci stają się reżyserami, ale mogą też pojawić się na scenie w roli aktorów.
– Wnikają w te historie, stają się różnymi postaciami, stają się częścią świata, który wymyśliły. Jeżeli się okaże, że główny bohater trafia na jakąś bezkresną łąkę, to dzieci mogą być mieszkającymi tam owadami lub żabkami – dodaje Anna Modrzejewska. – Najważniejsze, żeby wyszły zachwycone światem, które zobaczyły; zainspirowane nim i działaniem bohaterów.
Improwizatorzy przekonują, że taka wizyta w teatrze to nie tylko przyjemność, ale też okazja do odkrywania przez rodziców świata fantazji dziecka. A ta potrafi zaskoczyć… – Zdarzało mi się grać „Obraz nędzy i rozpaczy”, „Stopę procentową”, „Smoka, który boi się latać”, a nawet „zakochaną Inflację” – wspomina Jacek Sut, pisarz, reżyser, producent i aktor Teatru Komedii Impro.
– Głównym założeniem naszej bajki jest zabawa z dziećmi, tak jak rodzic bawi się w domu, przebiera, gra różne role. Dzieci interaktywnie biorą udział w tej bajce, bardzo często wychodzą na scenę, pomagają nam rozwiązać problemy, śpiewają z nami, tańczą, czyli są w tej bajce – dodaje Jacek Stefanik.
Teatr Komedii Impro to nie tylko nowa łódzka scena, ale także pierwszy w kraju stacjonarny teatr dedykowany improwizacji. Już dziś wiadomo, że w nowej siedzibie aktorzy planują też prowadzić warsztaty z podstaw improwizacji – zarówno dla dzieci i młodzieży, jak i dla dorosłych.
– Dysponujemy wspaniałym zespołem i świetnymi pomysłami, ale nie mogliśmy wypłynąć na szersze wody z tego względu, że zawsze gdzieś byliśmy u kogoś, podnajmowaliśmy pokój, ale mieszkanie nie było nasze. W tej chwili jest nasze i urządzamy je według własnego smaku. Myślę, że okręt Teatru Komedii Impro wychodzi w tym momencie na pełne morze – mówi Jacek Stefanik.